Archiwum listopad 2008


lis 28 2008 historyja
Komentarze: 0

Pracowalem w call centre nie raz. Wyjatkowo latwo dostac taka prace. Pracodawcy nie wymagaja zadnych kwalifikacji. Wiekszosc tam pracujacych jest z "lapanki". Wszedzie panuje ten sam syf. Niewazne czy chodzi o telemarketing czy o prace na infolinii. Nie wiem czy firmom oplaca sie ciac w ten sposob koszty i kreowac taki a nie inny wizerunek. Dzisiaj mialem stycznosc z dwiema infoliniami.

 

Poszedlem do sklepu. Wracam i moja neostrada informuje mnie, ze polaczenie z internetem zostalo przerwane. Zdarza sie to czesto, tak wiec po prostu kliknalem "polacz". Zaczelo cos sie dziac, informowac mnie o kolejnych krokach jakie program podejmuje w celu polaczenia sie z dslamem. Na koniec wyskoczyl blad 691. Juz kiedys mialem ten blad i bylo to wtedy, gdy mialem blokade windykacyjna. Rachunkami do tej pory zajmowala sie Mama, tak wiec moze czegos nie zaplacila. Dzownie na infolinie neostrady i pytam czy mam blokade windyjacyjna. Nie mam. "691" to blad powstaly przy blednym wprowadzeniu nazwy uzytkownika lub hasla. Zaraz, ja niczego nie zmienialem. O co chodzi? Konsultantka upiera sie, ze jednak musialem cos zmienic. To wprowadzam jeszcze raz. To samo. Tym razem probujemy sie polaczyc na paramtrach rejestracyjnych (dostepnych dla kazdego uzytkownika). Nic sie zmienia. Bez przerwy pojawia sie blad 691. Konsultantka traktuje mnie jak idiote, ktory nie umie pisac i literuje mi nazwe uzytkownika i haslo. Efektem jest ten sam blad. Probujemy jeszcze pare razy i w koncu zaskakuje. Zmieniam sobie swoje haslo dostepowe. Wpisuje nowe dane...i to samo. Probujemy pare razy, pojawiaja sie naprzemian bledy 691 i 721. Mam neostrade od 5 lat. Usuwalem i instalowalem ja wielokrotnie, dziesiatki razy i nigdy czegos takiego nie bylo. Konsultantka powoli traci cierpliwosc. Jest dla niej jasne, ze albo jestem pijany albo cos wzialem, albo ma do czynienia z analfabeta. Po pol godzinie udaje sie polaczyc i nie wyskakuje zaden blad. Sluchawka po drugiej stronie wlasciwie zostala rzucona.

 

Nigdy nie mialem stycznosci z "Blekitna linia", ale swego czasu krazylo powiedzenie: "Chuck Norris zadzwonil do Blekitnej Linii i zalatwil swoja sprawe".

 

Jak wiadomo Mama jest w szpitalu. Wczoraj zanioslem jej laptopa a dzisiaj pomyslalem by podrzucic jej tez modem bezprzewodowy. Modem mam jeszcze z UK i na poczatek postanowiem sie dowiedziec czy ma simlocka. Dzownie do obslugi klienta sieci "3". Nie wiem kto odebral, ale ta pani mowila lamanym angielskim. Poinformowalem o co chodzi i dostaje informacje o kosztach roamingu. Nieee, to mnie nie interesuje. Ja chce korzystac z zupelnie innej sieci. Ta pani znowu o kosztach roamingu i tak przez 15 minut. Wreszcie do niej dotarlo, ze nie zamierzam sie na cos takiego zgodzic i na dluzsza chwile wylaczyla sie. Nastepnie zostalem poinformowany, ze musze zaplacic 15 funtow za odblokowanie. W czasie, gdy ta pani sie konsultowala znalazlem w sieci dwa programy sluzace do odblokowania tego wlasnie modemu. Podziekowalem za rozmowe i rozlaczylem sie. Niestety za chwile dowiedzialem sie, ze za programy trzeba slono zaplacic. Tu zaczalem robic cos zupelnie nielegalnego, ale nie napisze o tym. Na koniec wstrzymalem sie i zdecydowalem sie zaplacic "3", bo program moze uszkodzic modem bezpowrotnie. Dzwonie jeszcze raz. Tym razem mowie prosto z mostu: "Chce zdjac simlocka!". Zostalem poproszony o podanie numeru IMEI, numeru sim karty, imienia i nazwiska, kwoty ostatniego doladowania, gdzie kupilem modem, jak zaladowalem. Nie zadano mi tych pytan od razu. Po kazdym pytaniu puszczano mi muzyczke i trzymano pare minut. W koncu uslyszalem cos co brzmialo konkretnie(a przynajmniej mi sie tak wydawalo):

on: Czy abonent BT moze dostac klucz odblokowujacy?.

ja: Zaraz, ja nie mam numeru BT, ja wogole nie mam landline. Do k... nedzy, o co znowu panu chodzi?  

on: No przeciez zadalem proste pytanie.

ja: A skad mam wiedziec?

on: Powienien pan wiedziec, w koncu pracuje pan dla BT

ja: Ja jestem w Polsce i chce odblokowac modem.

on: A to przepraszam, pomylilem sie.

 

Znowu muzyczka. Na szczescie dzwonie ze Skype'a i nie jest to az tak drogo. W koncu zniecierpliwiony krzycze w proznie: "Dam panu wskazowke! Musi mnie pan przelaczyc do innego dzialu, gdzie podam dane mojej karty kredytowej, a oni dadza mi to co chce!" Po chwili wlacza sie konsultant i mowi, ze wlasnie mial mnie o tym poinformowac. Mam poczekac jeszcze tylko chwilke, bo musi przeslac moje dane. Znowu muzyczka. Po dluzszej chwili kosultant informuje mnie, ze musze sie juz rozlaczyc, bo to trwa za dlugo i psuje przez to jego srednie czasy rozmow.

on:"Oddzwonimy do pana i podamy rozwiazanie" - zapewnia.

Tu dostaje bialej goraczki.

ja:What's my f****ing number then???!!!!

Cisza. Widzial, ze dzwonie z Polski.

ja: Sluchaj, to jest moj polski numer. Oczekuje telefonu od panstwa.

 

Rozlaczylem sie. Po 40 minutach rozmowy nie zalatwilem zupelnie nic. Dzownie jeszcze raz. Tym razem odbiera Peter. Peter jest bardzo uprzejmy. Caly czas powtarza, ze nazywa sie Peter. Informuje mnie, ze jest problem z moim modemem. Nie maja klucza do oblokowania i musza dzwonic do Chin, by taki zdobyc. Zrezygnowany rozlaczam sie. 

gloomy84 (17:37)

hipogryp : :